Z Beatą Pawlikowską odczuwam pewną więź – może dlatego, że pochodzimy z tego samego miasta, skończyłyśmy to samo liceum, studiowałyśmy to samo? A może dlatego, że tak jak ona jestem zafascynowana światem? Króciutka „Blondynka na Sri Lance” była pierwszą książką autorstwa Pawlikowskiej, jaką przeczytałam.
Muszę przyznać, że styl pisania Beaty Pawlikowskiej nie należy do moich ulubionych. Jest trochę zbyt egzaltowany i jakby infantylny, za dużo w nim dygresji i niemalże poetyckich przypowieści – szczerze przyznam, że nie tego oczekuję od literatury podróżniczej.
Niemniej „Blondynka na Sri Lance” jest naprawdę godna polecenia. Przede wszystkim dlatego, że na polskim rynku jest to naprawdę jedyna książka o tej malowniczej wyspie położonej na Oceanie Indyjskim. Dużą zaletą jest też fakt, że przybliża czytelnikowi to, co jest najważniejsze w lankijskiej kulturze: historię tamtejszej religii oraz charakterystykę kuchni. Dodatkowym plusem są ciekawe, pełne życia i bardzo naturalne zdjęcia.