Pierogi to moja popisowa potrawa świąteczna, jednocześnie wigilijne „must have”. Z żadnego innego dania nie jestem tak dumna, jak z pierogów właśnie. Doskonale pamiętam swój pierwszy pieróg. Dość duży i masywny, po brzeg wypchany nadzieniem, z obowiązkową falbanką na końcu… Ach! Byłam z niego szalenie dumna. Pierogi nauczyła lepić mnie moja babcia, aczkolwiek idealny przepis na pierogowe ciasto znalazłam dopiero w zeszłym roku.
W poszukiwaniu ciasta idealnego przerobiłam już chyba wszystko. Wysłuchałam też wszystkich rad i propozycji pochodzących od znajomych, znajomych znajomych i tak dalej. Nie zadowoliło mnie ani ciasto z jajkiem, ani też bez jajka i robione „na oko”. Nie zadowoliło mnie też to z gotowanym ziemniakiem, czy masłem. Jakie więc mnie zadowoliło? Te, którym dziś dzielę się z wami. Oczywiście można zrobić je w mikserze i wtedy trwa to zaledwie 2-3 minut. Ja osobiście jak na tradycjonalistkę i osobę honorową przystało, wolę własnoręcznie wygnieść porządny kawał ciasta na ukochane pierogi. Nie ukrywam, że takie „znęcanie” się nad ciastem jest niezłą okazją na pozbycie się nagromadzonego stresu.
Jeśli chodzi o farsz, to od kilku już lat robię go tylko i wyłącznie z grzybków. Smakuje wybornie!
Składniki na ciasto pierogowe:
– 1 jajko
– 1 szklanka gorącej wody
– 3 szklanki mąki (może być mąka wrocławska)
– 1 łyżeczka oleju
– ¾ łyżeczki soli
Sposób wykonania:
Na stolnicę wysypujemy mąkę. W jej środku robimy małą dziurkę, w której umieszczamy jajko. Do mąki i jajka dodajemy gorącą wodę, olej i sól. Całość bardzo dokładnie mieszamy, a następnie ugniatamy. Pamiętajcie, że im bardziej „wyżyjecie się” na cieście, tym później będzie ono miększe i pulchniejsze.
Wyrobione ciasto rozwałkowujemy, minimalnie podsypując je mąką, na grubość około 2mm.
Z tak przygotowanego ciasta, przy pomocy szklanki, wycinamy krążki, na których następnie układamy farsz. Sklejamy. Gotowe pierożki wrzucamy na osolony wrzątek i gotujemy około 2 minut od wypłynięcia ich na wierzch.