Język niemiecki nigdy nie należał do moich faworytów wśród języków świata. Do dziś pamiętam czasy, kiedy siedząc na lekcjach niemieckiego w liceum zadawałam sobie pytanie: Czemu język naszych sąsiadów nie posiada w sobie choć szczypty francuskiej elegancji, odrobiny włoskiego romantyzmu czy choćby nuty rosyjskiej melodyjności?
I choć na moje pytania próżno szukać odpowiedzi, to przecież nie o języku stricte pragnę pisać. Licealne lekcje zapadły mi w pamięć z wielu względów. Wspaniała atmosfera popołudniowych spotkań i bogactwo ich treści, nie tylko lingwistycznych, pozwoliły mi poznać niemiecką kulturę od podszewki. I co najlepsze – zakochać się w jej bogactwie i różnorodności.
Choć architektonicznych perełek w kraju nad Odrą jest co niemiara, to muszę przyznać, że szczególnym sentymentem darzę od lat jedną budowlę – Neuschwanstein.
Zamek Neuschwanstein w południowej Bawarii, bo o nim mówię, oczarował mnie od pierwszej chwili. Właściwie powinnam powiedzieć, że od pierwszej kartki, bo właśnie w podręczniku do nauki niemieckiego zobaczyłam go po raz pierwszy i od tego czasu widnieje na mojej prywatnej liście miejsc, które muszę odwiedzić.
Zamek Neuschawnstein znajduje się w pobliżu miasta Fuessen, niedaleko granicy z Austrią. Budowany od 1869 na specjalne życzenie króla bawarskiego Ludwika II Wittelsbacha, miał być spełnieniem jego wyidealizowanych marzeń o średniowiecznej, rycerskiej twierdzy. Miał stanowić świątynię przyjaźni, poświęconą twórczości ulubionego kompozytora króla – Ryszarda Wagnera. Zamek nie został jednak ukończony przed śmiercią Ludwika, m.in. ze względu na wybujałą fantazję króla, która przerosła realne koszty powstania budynku.
Warto dodać, że zamek stapia w sobie elementy sztuki romańskiej, gotycką strzelistość i ażurowe zdobienia, ale też nawiązuje do sztuki bizantyjskiej. Niektóre elementy wnętrz stanowią natomiast zapowiedź modernistycznej secesji.
Nowy łabędzi kamień (dosł.tłum.) jest jedną z najbardziej znanych atrakcji turystycznych Niemiec. Każdego roku jego mury przekracza prawie półtora miliona turystów. Zamek nie tylko znalazł się w gronie finalistów Nowych siedmiu cudów świata w 2007 roku, ale co ciekawe stał się inspiracją dla Disneya i został pierwowzorem zamku Śpiącej Królewny w Disneylandach.
Podążając za modowymi trendami można powiedzieć, że Neuschwanstein niewątpliwie należy do MUST HAVE, a właściwie MUST SEE zabytków. Z jedną tylko różnicą – nigdy nie wychodzi z mody.